„Wybraniec losu”

Krzysztof Głowacki
Foto: Tomasz Radzik/Agencja SE/East News

Głowacki pojechał i zrobił też boom
pięknie tak z sierpa, powaga for sure
skosił on Niemca w jednej to chwili
akcja ta świetna, zwycięstwo czyli?

szok dla niektórych, był też zapewne
ciosy kończące, miażdżąco bezwzględne
i nie ma „ale”, nie ma że boli
Huck półprzytomny bez siły i fonii

chęci i mocy, aby tam wrócić
położył się w ringu wśród fanów, tych ludzi
to było mocne ze strony naszego
poszedł po swoje, tak na całego

w świetnym tajmingu i perfekcyjnie
zbił Marco Hucka zwyczajnie legitnie
bez żadnych niuansów i niedomówień
tak na kozaka i wiem co mówię

Miał swoje chwile i zebrał oklaski
on ciągle się bije, oktagon go gości
tam robi, co lubi, a lubi trafiać
i nie ma nudy, ten nokaut wymiata

Była szermierka ta niby na pięści
było i paru w rekordzie leszczy
a w międzyczasie też grube postacie
miszmasz ringowy, mówiąc otwarcie

i jeszcze mistrzostwo tak pięknie zdobyte
a potem kilku, rywali – hitem
nazwać to trzeba i prawdę powiedzieć
między to piekłem, ale też niebem

metaforycznie w jednym to zdaniu
skrobnąłem sobie na podjaraniu
o naszym mistrzu w boksie i tyle
teraz to w klatce innych to bije

robi nokauty i to też jakie
w tym KSW ogarnia bezbłędnie
wejście to smoka niczym to Bruce’a
a kto nie widział to sobie poszukaj.

Miał swoje chwile i zebrał oklaski
on ciągle się bije, oktagon go gości
tam robi, co lubi, a lubi trafiać
i nie ma nudy, ten nokaut wymiata

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*