
Za nami gala w Zapopan. Saul Alvarez (59-2-2, 39 KO) w walce wieczoru nie miał większych problemów z pokonaniem twardego i nieustępliwego, to trzeba przyznać, Johna Rydera (32-6, 18 KO) i zachował swoje wszystkie pasy w kategorii super średniej. A sama walka okazała się i tak bardziej ciekawa i wyrównana niż przed nią powszechnie przewidywano.
Od samego początku walki panowie nie musieli szukać siebie nawzajem w ringu, czego można było się spodziewać biorąc pod uwagę charaktery, fizyczność i style zawodników. W pierwszych rundach Canelo nastawił się na ciosy sierpowe z obu rak na korpus i na głowę. W trzeciej rundzie Ryder był już mocno zakrwawiony a dodatkowo w piątej dodatkowo wylądował na macie ringu i można było przypuszczać z walka nie potrwa pełnego dystansu.
Gorilla wrócił jednak do walki po nokdaunie i walczył dalej całkiem dobrze. W połowie walki Canelo zaczął trochę słabnąc i dopadł go kryzys kondycyjny i ciosy Rydera zaczęły dochodzić w większej ilości do twarzy Canelo. To dodało skrzydeł Ryderowi i walka się wyrównała. Pomimo tego, ze Ryder nie jest typem punchera, ciosy zaczęły się to kumulować i efekty było widać na twarzy Alvareza.
Walka potrwała pełny dystans i zakończyła się wysokim zwycięstwem Canelo w stosunku 120-107, 118-109, 118-109. Walka pokazała jednak ze problemy kondycyjne u Canelo nie zostały rozwiązane. Jeżeli Alvarez wyszedłby z taka dyspozycja ponownie do Bivola walka albo zakończyłaby się podobnie jak ich pierwsze starcie albo jeszcze gorzej, bo przed czasem.
1 Trackback / Pingback