Andrzej Wawrzyk (34-2-0), nasz były pretendent do pasa mistrzowskiego w kategorii ciężkiej (porażka z Povietkinem w roku 2013) powróci w dużej walce już za dwa tygodnie w USA. A zmierzy się z nie byle kim bo z innym byłym pretendentem do pasa mistrzowskiego w kategorii ciężkiej, Kubratem Pulevem (29-3-0).
Przypomnijmy, że Andrzej Wawrzyk walczył o pas mistrzowski WBC z samym Aleksandrem Povietkikem Bylo to w roku 2013 i walkę tez chciałby pewnie Wawrzyk wymazać z pamięci. Poległ bowiem wtedy szybko przed czasem w rundzie 3 będąc w sumie trzy razy na deskach.
Polak odbudował się później kilkoma zwycięstwami, miedzy innymi z Albertem Sosnowskim. W 2016 roku miał zabuksować o mistrzowski pas po raz kolejny, tym razem z samym Deonayem Wilderem. Wtedy jednak przyszła słynna wpadka dopingowa, która zapoczątkowała długi rozbrat z ringiem Andrzeja.
Na powrót Wawrzyk zdecydował się w roku 2022 jednak zaliczył falstart w postaci porażki przez nokaut z rak Michała Bołoza, który notabene wczoraj przegrał swoja walkę z Mosesm Itaumą (pisaliśmy o tym obszerniej TUTAJ). Wawrzyk jednak nie złożył broni i wygrał kolejny pojedynek z Kamilem Bodziochem, w lipcu tego roku.
Przeskok klasy przeciwników z ostatnich dwóch rywali na Puleva jest ogromny a i przerwa jaka miał Andrzej Wawrzyk do małych tez nie należy. Sześć lat to jakby nie było szmat czasu. Faworytem więc z oczywistych względów Wawrzyk w tym pojedynku nie będzie, ale liczymy na dobra walka i trzymamy kciuki za zwycięstwo Polaka!
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis