
Roy Jones Jr. urodził się w Pensacoli 19 stycznia w 1969 roku, od samego początku było widać u niego smykałkę do boksu, a i amatorem był zacnym zdobywając złoty medal na United States National Junior Olimpics w kategorii do 54 kg, oraz dwa tytuły bardzo znanego amerykańskiego turnieju „Golden Gloves” w wadze do 63 kg w 1986 i 71 kg w 1987. Bilans walk amatorskich Jonesa Jr. to 121-13, reprezentował też Stany Zjednoczone na Olimpiadzie w Seulu, gdzie przez cały turniej szedł jak burza, a w finale po bardzo kontrowersyjnym werdykcie został (tylko) srebrnym medalistą igrzysk olimpijskich.

Foto: PNJ FILE PHOTO
Karierę zawodową rozpoczął w 1989, a w ciągu kolejnych dwóch lat stoczył aż 15 wygranych pojedynków i w 1993 skrzyżował rękawice z legendarnym dziś Bernardem Hopkinsem, którego wypunktował zdobywając wakujący tytuł mistrza świata wagi średniej federacji IBF, co ciekawe był to pierwszy pojedynek mistrzowski dla nich obu. W 1994, tyle że już w wadze super średniej zmierzył się z równie słynnym co Hopkins Jamesem Toneyem, którego dość gładko wypunktował kładąc nawet w trzeciej rundzie na deski i ostatecznie zdobywając pas IBF w kategorii wyżej. Po drodze bronił go kilkukrotnie, aż w 1996 zawitał do swojej koronnej wagi półciężkiej, gdzie w pojedynku o tymczasowy pas WBC odprawił McCalluma, a po niedługim czasie został pełnoprawnym posiadaczem tego pasa po przeprowadzce czempiona Fabrizio Tiozzo do wyższej dywizji. Zdarzały mu się wpadki jak ta z 1997, gdzie w walce z Montelem Griffinem został zdyskwalifikowany za uderzenie już leżącego rywala, ale zemsta była słodka i już w kolejnej walce wziął brutalny rewanż na nim.
Kanał Youtube: ibhof2
Kolejni przeciwnicy nie mieli sposobu na genialnego Amerykanina, a nazwiska jakie zostawiał w pobitym polu mogły budzić respekt: Virgill Hill, Reggie Johnson(Roy stał się posiadaczem WBC,WBA,IBF) Richard Hall, Derrick Harmon, Julio Cesar Gonzalez,Clinton Woods. Apogeum umiejętności przypadło na jednorazowy wyskok do królewskiej kategorii, aby skonfrontować się z mistrzem świata WBA Johnem Ruizem. Jones Jr. poradził sobie znakomicie i ograł wyraźnie większego przeciwnika, jednakże powrót do swojej sztandarowej dywizji po tym wielkim sukcesie okazał się chybiony. W pierwszej walce jeszcze udało się pokonać Antonio Tarvera, ale już ich rewanż był druzgocący dla fenomenalnego pięściarza z Pensacoli i zakończył się sromotną porażką w drugiej rundzie, kolejny przeciwnik twardy Jamajczyk Glen Johnson nie chciał być gorszy i również skończył Amerykanina przed czasem. Następnie dopięto trylogie z Antonio Tarverem, gdzie było już widać, że lata świetności Roya odeszły w niepamięć, Jones Jr. próbował się jeszcze odbudowywać na rywalach pokroju Hanshawa czy równie sędziwego Felixa Trinidada, ale ostatecznie Joe Calzaghe i Bernard Hopkins pokazali mu, że co najlepsze „to se ne vrati”.

Foto:Jed Jacobsohn/Getty Images
Równia pochyła zapoczątkowana tak naprawdę po walce z Johnem Ruizem nabierała tempa i trwa po dzień dzisiejszy, a legendarny pięściarz mający swego czasu olbrzymie szanse na bycie najlepszym w historii mocno nadwyrężył swój wizerunek, czego przejawem są kolejne przegrane walki z coraz słabszymi oponentami. Kariera supermena ringu to wręcz poradnik jak zbudować i burzyć stworzoną przez siebie legendę, bo jak widać na wymienionym przykładzie nie każdy wie kiedy należy skończyć…

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis