Dla kogoś to musiał być koniec przed czasem, bo chyba nikt nie liczył, iż ta walka zakończy się na punkty. Dwóch ciężkich bombardierów wprawdzie nadwątlonych zębem czasu, ale nadal potrafiących odpalić przeciwnika. Jak miało być, tak i się skończyło, a tym, którego ręka została uniesiona ku górze został Chińczyk Zhang Zhilei (27-2-1, 22 KO), który znokautował w piątej rundzie wybornego swego czasu snajpera Deontaya Wildera (43-4-1, 42 KO).
Czas dosięgnie każdego i chyba dopadł też Amerykanina, który z walki na walkę prezentuje się co raz gorzej, być może to jego koniec, albo i dostanie ostatnią szanse i wtedy mógłby zmierzyć się z innym przegranym podczas tej gali Filipem Hrgoviciem (17-1, 14 KO), albo skrzyżować rękawice z rosyjskim bombardierem Arslanbekiem Machmudowem (19-1, 18 KO). Mocne byłyby to walki i ostateczne koło ratunkowe dla „The Bronze Bombera” albo gwóźdź do trumny jego kariery i zasłużona już emerytura.
Źródło: Redakcja
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis