Król jest tylko jeden i bynajmniej nie musi nim być król Cyganów, a że było to starcie o pełną pulę i od przymiarek do ostatecznego wyjścia między liny trochę czasu minęło, to wreszcie w ostatni weekend mieliśmy możliwość zobaczyć w ringu największych tytanów królewskiej dywizji.
Z jednej strony mistrz WBO,WBA i IBF wyśmienity Aleksander Usyk(22-0, 14 KO) , a z drugiej nie mniej utalentowany kolos Tyson Fury (34-1-1, 24 KO), mistrz WBC, sama walka niewątpliwie spełniła w pełni pokładane w niej nadzieje, bo i była okraszona dramaturgią, nokdaunem i zmiennością sytuacji, a jedyne czego zabrakło do kompletu to finalnego nokautu, który był o włos, niemniej trudno i tak narzekać, bo działo się w ringu oj działo.
Świetnie rozpoczął Ukrainiec, niemniej w środkowych rundach prym zaczął wieść popularny „Cygan”, ale wszystko zmieniło się w 9 rundzie, gdzie kilkanaście sekund zabrakło, aby postawić kropkę nad „i”. Ta runda zdaje się była tą, która zdeterminowała resztę pojedynku, a w tym patrząc na całokształt lepszym okazał się Ukrainiec kompletując wszystkie pasy wagi ciężkiej stając się przy okazji pierwszym niekwestionowanym mistrzem świata tej dywizji od 25 lat!.
Źródło: Redakcja
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis